Afera Piebiaka powraca. Sędzia Cichocki leżał na nieistniejącym OIOM-ie
Autor Michalina Kobla - 10 Września 2019
Afera Piebiaka rzuciła nowe światło na polskie Ministerstwo Sprawiedliwości, ale także na całe krajowe sądownictwo. Chociaż mogło się wydawać, że sprawa dobiegła już do końca, media dotarły do zaskakujących faktów. Chociaż bohater afery Arkadiusz Cichocki przekonywał, iż jakiś czas temu trafił na OIOM z zagrożeniem życia, w wymienionym przez niego szpitalu nie ma takiego oddziału.
Afera Piebiaka rozpoczęła się po ujawnieniu działania grupy sędziów oraz pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy z pomocą kobiety o imieniu Emilia prowadzili kampanię hejtu przeciw znienawidzonym przez siebie prawnikom, w tym między innymi przeciw szefowi Stowarzyszenia "Iustitia" Krystianowi Markiewiczowi. Jednym z głównych bohaterów sprawy był sędzia Arkadiusz Cichocki. Trzy tygodnie temu trafił on do szpitala z rzekomym narażeniem życia. Jak twierdził, leżał w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 w Bytomiu, na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej.
Afera Piebiaka: Cichocki trafił na OIOM, którego nie ma
Jak się jednak okazało, w tej klinice nie ma OIOM-u, co stawia twierdzenia Cichockiego pod dużym znakiem zapytania. Kilkaset metrów od tego szpitala znajduje się inny, w którym podobny oddział realnie funkcjonuje. Trudno jednak wierzyć w to, że były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach pomylił się w podobny sposób.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 znajduje się jedynie czteroosobowa sala intensywnego nadzoru, działająca w ramach oddziału kardiologii. Jego ordynatorem jest ciotka sędziego, dr Mirosława Cichocka. Jak twierdził sam sędzia, kiedy leżał "na sali, gdzie był podpięty do aparatury monitorującej funkcje życiowe", miał gości, jednak niewiele z tego pamięta. Ci przekazali za to, iż Cichocki samodzielnie się poruszał, żartował. Zdaniem jednego z rozmówców był wręcz "zdrów jak ryba".
Co ciekawe, media ujawniły także, iż sędzia podczas pobytu pod opieką lekarską kontaktował się nie tylko z mediami, ale także ze wspomnianą Emilią. Miał za pośrednictwem komunikatora WhatsApp próbować wycofać się z afery, sugerując usunięcie wszelkich problematycznych materiałów.
Źródło: RMF FM
Następny artykuł