TVP informowało o napaści na Beatę Kempę i motywowało sprawę politycznie. Prokuratura przedstawiła inną wersję zdarzeń
Autor Michalina Kobla - 26 Lipca 2019
25 lipca w Brukseli został zaatakowany kierowca, który czekał pod hotelem na polską eurodeputowaną Beatę Kempę. Chociaż sama polityk nie była celem napaści, w TVP Info przekazywano, że to właśnie ona miała w założeniu agresorów stać się ofiarą przemocy, motywując to także politycznie. Całkowicie inną wersję zdarzeń przedstawiła jednak belgijska prokuratura.
W czwartkowy poranek, około godziny 8:30 kierowca czekający na Beatę Kempę pod brukselskim hotelem został zaatakowany przez trzech napastników. Europosłanki nie było wtedy na miejscu - zobaczyła zdarzenie, stojąc przez budynkiem, więc szybko wróciła do środka. Później opowiedziała o tym zresztą sama polityk, która przyznawała, iż to kierowca był bezpośrednim celem ataku.
O napaści jako pierwsi poinformowali dziennikarze TVP Info. Na oficjalnym koncie na Twitterze przekazali, że "europosłankę Beatę Kempę zaatakowało trzech mężczyzn". Gdy pokazywano na antenie wywiad z działaczką, w którym ta opowiadała, iż celem napastników był kierowca, na pasku wciąż widniał napis: "Polska europosłanka zaatakowana w Brukseli". Wcześniej na antenie gościł za to publicysta Marek Król, sugerujący polityczne motywy zdarzenia:
"Najgorsze w tym wszystkim byłoby to, gdyby to stanowiło przeniesienie ataków, które śledziliśmy w Polsce, ataków na biura poselskie posłów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy obrzucano farbą, dewastowano biura od zewnątrz, a nawet podkładano jakieś środki łatwopalne, gdyby atakującymi okazali się jacyś aktywiści, nie chcę wymieniać organizacji, ale znanych z tego, że atakowały w trakcie demonstracji różne osoby, przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości w sposób czynny i aktywny. To byłoby najgorsze, ale niestety bardzo prawdopodobne. (....) Nie sądzę, żeby to była jakaś przypadkowa grupa rzezimieszków, która postanowiła napaść na samochód i pobić kierowcę pani poseł."
Publicysta stwierdził też, że istnieje rzekomo "cicha umowa wśród osób wspierających opozycję, że taki akty przemocy są jakby dopuszczalne, czy mniej szkodliwe, czy, krótko mówiąc żargonem, "należało im się, nie wiadomo za co". Jak jednak przekonuje belgijska prokuratura, polscy działacze polityczni oraz społeczni nie mieli z atakiem nic wspólnego. Z informacji, do których dotarli dziennikarze RMF FM, wynika, iż śledztwo nadal trwa, ale już dziś można bezpośrednio stwierdzić, że Beata Kempa nie była i nie miała być bezpośrednim celem ataku, chociaż tak przedstawiono tę historię w publicznym medium.