Bezrobocie, inflacja i PKB. Wychodzimy obronną ręką na tle UE
Pandemia koronawirusa jest sprawdzianem dla państw Unii Europejskiej. Polska, jak na razie, wychodzi z niego gospodarczo obronną ręką.
Stosunkowo stabilna pozycja Polski wynika m.in. z relatywnie niskiego bezrobocia, które na koniec czerwca wyniosło 6,1 proc. To wzrost od maja o tylko 0,1 pkt proc. Rząd zakłada jednakże na koniec roku bezrobocie na poziomie 8 proc.
Koronawirus a bezrobocie
Andrzej Duda mówił, że "w najgorszym momencie pandemii koronawirusa bezrobocie wzrosło do sześciu procent". Obecnie – patrząc na statystyki – sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest gorsza niż kiedykolwiek, co wpływa na sytuację gospodarczą.
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, przekonywał jednak w rozmowie z AntyFAKE.pl, że większa liczba zakażeń to po prostu wynik przeprowadzania większej liczby testów, zwłaszcza na Śląsku.
Lepsze tylko Czechy
Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie są jedynymi, którymi dysponujemy. Eurostat podaje, że bezrobocie w Polsce wyniosło w czerwcu 3,3 proc. Lecz Europejski Urząd Statystyczny oblicza skalę bezrobocia inaczej niż GUS.
Eurostat bierze procent osób w wieku 15-74 lat, którzy są pozbawieni pracy, będąc jednakże zdolnymi do jej podjęcia w ciągu dwóch tygodni, a następnie zestawia go ze wszystkimi osobami aktywnymi zawodowo w danym państwie. GUS podaje natomiast tylko liczbę zarejestrowanych w urzędach pracy.
Wynik 3,3 proc. jest zdecydowanie korzystny dla Polski, ponieważ przeciętna stopa bezrobocia w 27 krajach UE wyniosła 7,1 proc. Lepszy rezultat od naszego kraju uzyskały tylko Czechy z wynikiem 2,4 proc. W znacznie gorszej sytuacji znalazły się zaś Hiszpania, Grecja i Cypr, gdzie wskaźniki wyniosły kolejno 14,6 proc., 14,4 proc. oraz 10,2 proc.
"Pomimo trudności i wyzwań wynikających z wybuchu pandemii COVID-19, stopa bezrobocia w Polsce pozostaje bardzo niska i jest drugą najniższą w UE" – informuje na Twitterze Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE.
Pracodawcy RP krytycznie wobec podwyżek pensji
Tymczasem w Polsce od przyszłego roku dojdzie do kolejnej podwyżki pensji minimalnej, tym razem wyniesie ona 2800 zł. Pracodawcy RP twierdzą, że kolejna podwyżka stwarza duże ryzyko dla wielu firm.
Organizacja wyliczyła, że nawet 63 proc. miejsc pracy w mikro i małych firmach będzie zagrożonych. Pracodawcy RP wychodzą z założenia, że nadchodząca podwyżka płac stawia pod znakiem zapytania losy 1,5 mln zatrudnionych.
"Warszawa sobie poradzi, ale choćby na Podkarpaciu i Mazurach firmy staną przed dylematem: zwalniać czy zamknąć działalność" – przekonują Pracodawcy RP.
Członkowie organizacji uważają, że już zwiększenie płacy minimalnej w 2020 roku do 2600 zł poskutkowało wzrostem inflacji na początku 2020 roku do prawie 5 proc. w zestawieniu z poprzednim rokiem.
Najwyższy wskaźnik wzrostu cen w UE
Wzrost inflacji, o którym wspomnieli Pracodawcy RP, ma odbicie w danych Eurostatu: Polska osiągnęła w czerwcu najwyższy wskaźnik wzrostu cen w całej UE.
Maj zaowocował inflacją na poziomie 3,8 proc. w stosunku do tego samego okresu sprzed roku – podawał Eurostat. W niekorzystnej sytuacji znalazły się także Czechy i Węgry z wynikami 3,4 proc. i 2,9 proc.
GUS twierdził zaś, że w Polsce ceny wzrosły w czerwcu 2020 roku o 3,3 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2019 roku – polski urząd wykonuje obliczenia inną metodą niż Eurostat.
– Inflacja za ostatnie miesiące jest wyraźnie wyższa niż w okresach wcześniejszych. Tym niemniej, nie jest to jeszcze dramatyczny poziom w porównaniu z naszymi doświadczeniami sprzed kilkunastu czy ponad 20 lat. Na inflację wpływa oczywiście z jednej strony dodruk pieniądza (w ostatnim okresie było to blisko 100 mld zł), z drugiej zaś strony redukuje ją znacznie kryzys sam w sobie – mówi AntyFAKE.pl Ireneusz Jabłoński, ekspert z Centrum im. Adama Smitha.
Ireneusz Jabłoński zwraca uwagę, że mamy do czynienia z rzadkim przypadkiem kryzysu podażowego.
DZISIAJ GRZEJE:
- Sąd Najwyższy ocenił prawie wszystkie protesty wyborcze
- Bill Gates: “Testy na koronawirusa w USA to całkowite marnotrawstwo”
– Kryzys wziął się stąd, że zabroniono nam pracować, a tym samym wytwarzać, i zredukowano nie tylko podaż, ale również siłę nabywczą gospodarstw domowych. Mamy zatem dwa wektory. Pierwszy wynikający z luźnej polityki monetarnej (wspomniane 100 mld, które wrzucono w rynek), a drugi wynikający z ograniczenia popytu, ponieważ ludzie, obawiając się o przyszłość, przestali kupować rzeczy, które nie są im niezbędne – przybliża specjalista.
Jacek Kotłowski, wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP, zauważa z kolei, że wzrost cen w miesiącach objętych pandemią, np. w różnych branżach usługowych, ma raczej charakter jednorazowy, a nie trwałą tendencję.
Tłumaczy, że inflacja bazowa będzie się stopniowo obniżać. Podkreśla, że za jej ostatnimi wzrostami stały głównie czynniki administracyjne i podwyżka akcyzy na początku roku.
Jednakże Komisja Europejska nie podchodzi tak optymistycznie do sprawy. Prognozuje dla Polski w czwartym kwartale 2021 roku inflację na poziomie 4,5 proc. KE szacuje ponadto w tym roku spadek PKB o 4,6 proc., co i tak zagwarantowałoby nam mocną pozycję na unijnej arenie.
Pytanie, co będzie dalej.
Źródło: AntyFAKE.pl
Foto: Piotr Molecki / East News