Rzecznik prezydenta: Polska będzie miała tekę komisarza w KE, być może nie jednego. Formalnie musi mieć tylko jedną
Autor Michalina Kobla - 4 Lipca 2019
Błażej Spychalski, pełniący obecnie funkcję rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy, udzielił Polskiemu Radiu wywiadu, w którym poruszono między innymi temat rozdziału najważniejszych stanowisk w strukturach unijnych. Działacz zasugerował, iż działaczom z naszego kraju przypadnie być może więcej niż jedna teka w Komisji Europejskiej. Przypominamy, że to jednak niemożliwe z formalnego punktu widzenia.
Błażej Spychalski w rozmowie z Polskim Radiem skomentował między innymi oskarżenia opozycji wobec obozu rządzącego, w których zarzuca się krajowej dyplomacji nieudolność w obsadzaniu wysokich stanowisk swymi przedstawicielami w strukturach Unii Europejskiej. Jak stwierdził rzecznik Andrzeja Dudy, winnym tego stanu rzeczy nie jest żaden z działaczy Prawa i Sprawiedliwości, a Donald Tusk.
"Jeżeli opozycja zarzuca Polsce brak udziału w podziale stanowisk, to myślę, że najlepszym adresatem do zadania pytania - dlaczego Polacy na tym etapie nie są osobami rekomendowanymi do objęcia ważnych stanowisk w Unii - jest Donald Tusk. Panowie z opozycji powinni zadać takie pytanie właśnie jemu. Dlaczego tak się dzieje, że on, który powinien stać na straży tego, żeby Europa była reprezentowana w miarę jednorodnie, także jeśli chodzi o podział geograficzny, tego nie wypełnił?"
Zdaniem Spychalskiego Polska prowadzi dobrą politykę międzynarodową, a obsadzenie Polakami ważnych stanowisk to jedynie kwestia czasu.
"Proces wyłaniania Komisji Europejskiej będzie trwał przez kilka miesięcy. Proszę pamiętać, że to jest tak, że muszą być przedstawieni kandydaci, potem jest głosowanie na poziomie Parlamentu Europejskiego, chyba nawet poszczególnych komisji w Parlamencie Europejskim, potem jest głosowanie. To jest dość demokratyczny wybór. Polska z całą pewnością będzie miała tekę komisarza, być może nie jednego."
W tym miejscu warto jednak przypomnieć, że Komisja Europejska jest organem wykonawczym Unii Europejskiej, który składa się z 28 komisarzy - po jednym z każdego państwa członkowskiego. Nie jest możliwe, aby jakikolwiek kraj miał więcej niż jednego przedstawiciela w gremium. Każde państwo ma także zapewnione jedno miejsce, dlatego ogłaszanie jego obsadzenia sukcesem dyplomacji jest wizerunkowo nierozsądne. Gra toczy się nie o miejsce w ogóle, a o to, jakie konkretnie stanowisko wewnątrz KE się obejmie.
Jako że opis procesu wyboru komisarzy, który przedstawił Błażej Spychalski, był dość niespójny, przypomnijmy go w tym miejscu dodatkowo w formie zaproponowanej przez oficjalną stronę Parlamentu Europejskiego:
Następny artykuł"Kandydaci na komisarzy przechodzą szczegółową procedurę sprawdzenia w PE. Rada w porozumieniu z nowo wybranym przewodniczącym Komisji przyjmuje listę kandydatów na komisarzy, po jednym z każdego państwa członkowskiego. Kandydaci na komisarzy prezentują się przed komisjami parlamentarnymi właściwymi w poszczególnych dziedzinach. Następnie komisje parlamentarne obradują za zamkniętymi drzwiami, aby przygotować ocenę wystąpienia oraz kompetencji kandydata. Ocena ta jest wysyłana przewodniczącemu Parlamentu. W przeszłości zdarzyło się, że negatywna ocena spowodowała wycofanie kandydatury. Cały skład Komisji, w tym osoba Przewodniczącego oraz Wysokiego Przedstawiciela ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, musi zostać następnie zatwierdzony przez Parlament w jednym głosowaniu. Przewodniczący i komisarze po zatwierdzeniu przez Parlament są oficjalnie mianowani przez Radę, która stanowi większością kwalifikowaną. W przypadku znacznej zmiany zakresu odpowiedzialności w trakcie kadencji Komisji, zapełnienia wakatu lub mianowania nowego komisarza w związku z przystąpieniem do UE nowego państwa członkowskiego komisarze, których taka zmiana dotyczy, ponownie stają przed odpowiednią komisją parlamentarną."