§ 2. Agitacja wyborcza w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje, jest zabroniona."
Należy pamiętać, że cisza wyborcza obowiązuje nas także w przestrzeni internetowej. Użytkownicy portali społecznościowych, czy autorzy blogów nie mogą wygłaszać opinii noszących znamiona stronniczości na temat kandydatów oraz komitetów. Zakazane jest publikowanie wyników sondaży, ale także materiałów graficznych, działających na rzecz danej opcji. Poza tym internauci muszą się wstrzymać z zakładaniem specjalnych grup lub stron, czy nawet wydarzeń, które w bezpośredni sposób mogłyby zostać uznane za agitację.
Wszystko to nie oznacza oczywiście, że musimy usunąć dawne komentarze lub posty, odnoszące się do kwestii wyborczych. Podobnie jest z brakiem obowiązku ściągania plakatów rozwieszonych przez kandydatów oraz ich współpracowników poza sferą internetową - na ulicach miast oraz wsi. Tak jak politycy nie mogą już jednak rozpowszechniać nowych materiałów, tak też nie mogą promować się, a my nie możemy promować ich, za pośrednictwem internetu.
Chociaż dla wielu wyborców cisza może się wydawać dość archaicznym wytworem w dobie prawie powszechnego dostępu do sieci, jej trwanie jest stanowczo egzekwowane. Osoby, które będą prowadziły agitację w wyznaczonym prawnie okresie, muszą zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Naruszenie ciszy to wykroczenie, za które można zostać ukaranym grzywną (najczęściej wysokości od 20 do 5 tys. zł). W niektórych przypadkach kary mogą jednak sięgnąć nawet 1 mln zł.
Źródła: Wprost, Radio ZET
Foto: Flickr / Anna Woźniak