Jak zaczęła się legenda siejącej panikę czarnej wołgi? Sprawę po latach zbadał historyk
Autor Michalina Kobla - 25 Listopada 2019
Czarna wołga w czasach PRL-u siała postrach przez opowieści związane z porywaniem dzieci. Co ciekawe, jedna z nich miała okazać się prawdą. Sprawę po latach zdecydował się bowiem zbadać historyk.
Czarna wołga, samochód popularny wśród partyjnych dygnitarzy, w latach 60. i 70. stał się bohaterem strasznych historii. Według różnych relacji autem poruszać się mieli księża, wampiry, rosyjska mafia lub Żydzi, a wszystko to po zmroku w celu porywania dzieci. Następnie były one rzekomo wywożone do Niemiec, a ich krew przetaczano bogatym, chorym Niemcom lub, jeśli w historii istniał wątek żydowski, używano jej do rytualnego robienia macy. Autor książki "Czarna wołga. Kryminalna historia PRL" Przemysław Semczuk poświęcił tej historii wiele badań.
Czarna wołga - fakty i mity
Chociaż historia jest oczywiście w znacznej części oparta na kłamstwach, zdaniem autora znaleźć w niej można ziarno prawdy. W kwietniu 1956 r. do drzwi państwa Heclów w Warszawie przy ul. Grochowej zapukała para kobiet, podająca się za daleką rodzinę. Pani Helena, mimo że nie słyszała wcześniej o niespodziewanych gościach, zdecydowała się wpuścić je do mieszkania. Zaufała im nawet na tyle, że pozostawiła pod ich opieką 3-letnie dziecko, gdy sama wyszła do pracy.
Osoby te szybko opuściły mieszkanie, porywając ich córkę Liliannę. Władze zdecydowały się nagłośnić sprawę, dzięki czemu wiele osób zgłosiło się z informacjami o zaginionej. Pewna uczennica przekazała milicji, iż w dniu porwania widziała dwie kobiety z dziewczynką wsiadające do taksówki - czarnej wołgi. Express Wieczorny, publikując następnego dnia wiadomość o porwaniu, napisał o porywaczkach:
"W dniu 3 kwietnia 1965 r. widziano je z dzieckiem około godziny 13 na rondzie przy al. Waszyngtona róg Grochowskiej, wsiadające do samochodu Wołga koloru czarnego, który w to miejsce podwiózł mężczyznę w stalowym mundurze wojskowym."
Sprawę ostatecznie udało się rozwikłać. Okazało się, że porwania dokonała mieszkanka Otwocka wraz z siostrą, a jej motywacją była potrzeba posiadania zdrowego dziecka - jej własna córka urodziła się bowiem niewidoma. Tożsamości kierowcy czarnej wołgi nie udało się ustalić, przez co motyw złowrogiego samochodu przetrwał w społeczeństwie. Władzy było to na rękę, ponieważ w ich opinii rodzice przez złowieszczą historię uważniej pilnowali swoich pociech.
Najlepsze dziś:
- Przełożony ojca Tadeusza Rydzyka przerwał milczenie. Podczas trwającej pielgrzymki powiedział wprost, po czyjej jest stronie
- KRRiT chce wyjaśnień od TVP w sprawie „Inwazji”. Zmanipulowany film sprowokował 46 skarg
- Jurek Owsiak zaapelował o pomoc przy 28. Finale WOŚP. Czy trudno jest zostać wolontariuszem?
Źródło: Polskatimes.pl
Następny artykuł