Dzieci w Powstaniu Warszawskim. Ich walka wyglądała inaczej, niż obecnie myślimy
Autor Michalina Kobla - 1 Sierpnia 2019
Dzieci w Powstaniu Warszawskim, ich zaangażowanie oraz odwaga są tematem trudnym i niezwykle emocjonalnym. Każdemu z nas o losie najmłodszych uczestników zrywu przypomina dziś pomnik Małego Powstańca, przedstawiający kilkulatka w niemieckim hełmie z orzełkiem i namalowaną biało-czerwoną opaską oraz bronią w ręku. Jak jednak przekonują historycy, walka dzieci wyglądała wówczas nieco inaczej, niż dziś może nam się wydawać.
Dzieci w Powstaniu Warszawskim są historycznie kwestią wstrząsającą, przez co często pomijaną. Warto jednak pamiętać o zaangażowaniu oraz woli wyzwolenia ojczyzny, którą wykazywali się także najmłodsi. W archiwach Muzeum Powstania Warszawskiego nie brakuje dziś zdjęć, na których widzimy zarówno noworodki w objęciach rodziców, jak i starsze dzieci, próbujące pomagać dorosłym w walce. Jak czytamy na stronie internetowej instytucji, najmłodsi "pakowali worki z piaskiem na barykady, podawali wodę do gaszenia pożarów, czy towarzyszyli rodzicom w szpitalach i obozach jenieckich". Galerię ich wyjątkowych fotografii zobaczyć można tutaj.
Dzieci w Powstaniu Warszawskim: w jaki sposób pomagały powstańcom?
Jak przekonują historycy, współcześnie mamy jednak nieco inny obraz dzieci w Powstaniu Warszawskim, niż ten zgadzający się z faktami. Oczywiście, zasługom najmłodszych Polaków nie można zaprzeczyć tak, jak ich odwadze oraz duchowi patriotycznemu. Warto jednak zaznaczyć, że obraz pomnika Małego Powstańca jest mocno symboliczny, gdyż zazwyczaj zadaniem dzieci nie była wcale czynna walka z bronią w ręku. Jak powiedziała dla PAP dr Katarzyna Utracka, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego, "dzieciom nie pozwalano walczyć, nawet nie pozwalano zbliżać się do barykad. Poza tym brakowało broni dla doświadczonych żołnierzy, więc tym bardziej tej broni nie dawano dzieciom".
Dzieci w Powstaniu Warszawskim: wspomnienia
Nie wiadomo, ile dokładnie dzieci wzięło udział w powstaniu. Wśród nich byli zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Najmłodsi zazwyczaj dostawali stosunkowo łatwe zadania - pomagali w kuchniach polowych, zmieniali opatrunki rannych, uczestniczyli w budowie barykad, czy na przykład przygotowywali napoje dla osób uczestniczących w czynnej walce. Starsi zostawali łącznikami, pielęgniarzami. Najmłodszy zaprzysiężony powstaniec rzeczywiście miał 9 lat, jednak była to sytuacja stosunkowo wyjątkowa. Jak przekonuje Monika Kowaleczko-Szumowska, autorka książki „Fajna ferajna” (opartej na wspomnieniach najmłodszych w powstaniu), dzieci nie były wysyłane do walki z bronią w ręku, chociaż wiele z nich bardzo chciało to robić. Twierdzenia te rzeczywiście pokrywają się z opowieściami ocalałych. Jerzy Szulc, ps. Tygrys, który w czasie powstania miał 10 lat, wspominał:
"Wchodząc do zgrupowania „Chrobry II”, podałem niewłaściwą datę urodzenia. Podałem się o dwa lata starszy. Nie przyjęto by mnie, bo miałem 10 lat. I tak zostałem łącznikiem. Znałem dobrze tereny Śródmieścia, prowadziłem wszędzie kolegów ze zgrupowania, bo wcześniej byłem takim – jak to się mówi – cwaniakiem warszawskim. W czasie okupacji handlowałem gazetami, trochę papierosami własnej roboty. Robiło się, żeby pomóc rodzicom. Jako łącznik nosiłem meldunki na PAST-ę, przeprowadzałem zgrupowania piwnicami. Nie bałem się po prostu, jako 10-letni chłopiec byłem bardzo odważny."
Dzieci oraz nastoletni chłopcy i dziewczyny, którzy uczestniczyli w powstaniu w bardzo różnych rolach, wykazali się bezdyskusyjnie gigantyczną odwagą. Najlepszym podsumowaniem może być w tym miejscu historia jednej z bohaterek książki Moniki Kowaleczko-Szumowskiej, przygotowującej walczącym lemoniadę:
"Może się wydawać, że to mało istotne zajęcie, ale dla 10-letniej dziewczynki bardzo ważna była sama świadomość, że w jakiś sposób pomaga powstańcom."
Źródła: Wprost, Dziennik, Muzeum Powstania Warszawskiego, Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944
Następny artykuł