Redaktor Frondy absurdalnie przekłamał historyczne fakty, opisując rzekomą homoseksualną tożsamość nazizmu
W serwisie Fronda ukazał się artykuł pod tytułem "Homoseksualna tożsamość nazizmu", opierający się głównie na szeroko krytykowanej przez historyków książce "Różowa swastyka. Homoseksualizm w partii nazistowskiej". W zadziwiający sposób uderzył on w ruch LGBT, łącząc go z tragiczną dla świata polityką III Rzeszy. Liczbę przekłamań udokumentowanych faktów oraz przykładów wybiórczego podejścia do historii w publikacji uznać można za wręcz absurdalną i po prostu szkodliwą społecznie.
Jak stara się przekonywać autor tekstu "Homoseksualna tożsamość nazizmu", to geje mieli w znacznej większości odpowiadać za budowę łączonej dziś przede wszystkim z Adolfem Hitlerem zbrodniczej ideologii. Zawarte w artykule treści były oparte na książce "Różowa swastyka. Homoseksualizm w partii nazistowskiej" autorstwa Scotta Livelya i Kevina Abramsa. Sama publikacja była już szeroko krytykowana przez historyków i pisarzy, których zdaniem jej zawartość składała się jedynie z wybiórczo selekcjonowanych informacji lub po prostu kłamstw. Erik N. Jensen stwierdził na przykład, że autorzy powielili dawne mity, stosowane propagandowo przez komunistów jeszcze w latach 30. XX wieku. Wśród jej krytyków znaleźli się także między innymi Dorthe Seifert, Christine L. Mueller, czy też Bob Moser. Jonathan Zimmerman, który wprost nazwał twierdzenia o dużej pomocy homoseksualistów we wprowadzaniu nazizmu "kłamstwem", pisał za to:
"W latach 1933-1945 naziści aresztowali około 100 tys. homoseksualistów. Większość została wysłana do więzień, od 5 tys. do 15 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych, gdzie nosili różowe trójkąty (oznaczenie więźnia), odpowiadające ich rzekomej "zbrodni". (...) Aby wyjść z obozów, niektórzy byli zmuszani do poddania się kastracji. Inni byli okaleczani lub mordowani w pseudomedycznych eksperymentach nazistowskich lekarzy, którzy twierdzili, że homoseksualizm jest chorobą, którą można uleczyć. (...) Ponadto w 1941 roku Hitler podpisał dekret, który nakazywał wykonanie kary śmierci (...) na członkach SS oraz policji, którzy zostali uznani "winnymi" homoseksualnej działalności."
W 1928 roku Niemcy miało zamieszkiwać ok. 1,2 mln homoseksualistów. Uznawano ich za niebezpieczeństwo dla rasy aryjskiej, gdyż w ich związkach nie przychodziły na świat dzieci. Jeszcze przed wojną, w 1937 roku Heinrich Himmler wygłosił przemówienie, w którym o osobach nieheteroseksualnych wypowiedział się w taki sposób:
"Niektórzy homoseksualiści uważają, że to, co oni robią, jest ich prywatnym życiem. Lecz życie seksualne nie jest już prywatną sprawą, ponieważ dotyczy przeżycia narodu. To jest różnica między zawładnięciem świata a samozniszczeniem. Naród z dużą ilością dzieci może zawładnąć światem. Naród czysty rasowo z niewielką ilością dzieci stoi już jedną nogą w grobie, za pięćdziesiąt lub sto lat nie będzie już istniał. Dlatego też wszyscy musimy zrozumieć, że nie możemy tej chorobie pozwolić rozwijać się w Niemczech i musimy ją zwalczać... To jest bardzo ważne, abyśmy ich wytępili, nie z zemsty, ale z konieczności życiowe."
W kontekście tych historycznych faktów trudno wyobrazić sobie, że to właśnie osoby nieheteroseksualne miałyby stać za budową III Rzeszy. Oczywiście, wśród wysoko postawionych działaczy NSDAP znajdowali się geje, w tym chociażby Ernst Röhm (aresztowany w tzw. noc długich noży). Ten miał obsadzać swymi młodymi kochankami wysokie stanowiska, jednak gdy tylko zagroził władzy sprawowanej przez Hitlera, szybko się go pozbyto. Udział homoseksualistów (nie homoseksualizmu w ogóle) w tworzeniu i ugruntowywaniu nazizmu był marginalny. Jak w przypadku Röhma - skłonności niektórych z nich tolerowano jedynie do czasu, gdy nie zagrozili Fuhrerowi. Homoseksualizm nie był więc głównym czynnikiem wpływającym na kształtowanie się nazizmu. Podobną tezę postawił jednak autor artykułu na Frondzie. Aby pokazać zawarte w nim historyczne przekłamania, warto przeanalizować go akapit po akapicie.
Jak twierdzi publicysta, "niemieccy homoseksualiści dzielili się już od początków XX wieku na dwa wrogie sobie obozy. W jednym byli zniewieściałe cioty, w drugim homoseksualiści podkreślający swoją męskość, za cnotę uznający siłę i przemoc. Frakcja macho stworzyła ruch nazistowski i wykorzystała go do rozprawy z nienawidzoną frakcją ciot". Oznacza to więc, iż autor jest przekonany o słuszności całkowicie niepotwierdzonego żadnymi faktami historycznymi, całkowicie absurdalnego twierdzenia, według którego nazizm stworzyli geje, którzy chcieli mordować innych gejów. To naturalnie rodzi pytanie dotyczące tego, dlaczego w obozach zagłady ginęły nie tylko osoby homoseksualne, ale także osoby pochodzenia żydowskiego, polskiego, romskiego, czy też na przykład jeńcy. Poza tym tego rodzaju tezy podważają potwierdzone historycznie źródła powstania nazizmu, oparte na gruncie militaryzmu pruskiego i niemieckiego szowinizmu, haseł socjalnych, a przede wszystkim nacjonalistycznych. U zarania ruchu nazistowskiego ważne funkcje pełnili w nim członkowie młodzieżowego ruchu Wandervogel, jednak już po nocy długich noży homoseksualizm tępiono w bardzo ostry, restrykcyjny, odarty z litości sposób oraz prawnie go zakazano.
Autor tekstu na Frondzie przytoczył także nazwisko Jörga Lanza von Liebenfelsa, który miał mieć ogromny wkład w tworzenie się nazizmu. Jak pisze redaktor, "wywalono go z zakonu cystersów za homoseksualizm". Pominął przy tym jednak fakt, że w rzeczywistości Liebenfels został usunięty z zakonu za łamanie zasad celibatu oraz udział w ruchu Los-von-Rom-Bewegung, który miał całkowicie zastąpić religię chrześcijańską oraz opierał się nie na katolicyzmie, a protestantyzmie. Trudno więc dziwić się faktowi, iż podobna persona nie mogła przynależeć do katolickiego zakonu.
Dalej dziennikarz pisze, iż "pierwsze niemieckie pismo homoseksualistów „Der Eigene” było pismem rasistowskim, nacjonalistycznym i antysemickim, ilustrowanym fotkami nagich chłopców. Pierwszym najpopularniejszym miejscem spotkań nazistów był monachijski bar dla homoseksualistów". Jeżeli chodzi o „Der Eigene”, jego treści bazowały na tematyce anarchistycznej, a gdy Hitler doszedł do władzy, skonfiskowano materiały, które miały służyć do jego wydawania. Dlaczego polityk, uważany za głównego ideologa nazizmu, miałby walczyć z promującą go gazetą? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi. Jeżeli zaś chodzi o wspomniany bar, możemy się domyślać, że autorowi chodziło o ulubiony lokal Hitlera, gdzie wygłaszał swe pierwsze przemowy, czyli Hofbräuhaus am Platzl. Nie wiadomo, skąd autor czerpał wiedzę na temat tego, iż było to miejsce spotkań jedynie homoseksualistów. Nie podano przy tym żadnego historycznego źródła, które można zweryfikować.
W artykule czytamy też, iż naziści mieli salut oraz tytuł Fuhrera zapożyczyć od organizacji Wandervogel. Trudno uwierzyć, że salut rzymski (!) ma rzeczywiście tego rodzaju genezę, szczególnie że przez długi czas był używany nie tylko przez nazistów (wcześniej prezentowano go na przykład we Włoszech). Tutaj autor także nie powołał się na żadne historyczne źródło. Hitlerjugend nazwano za to "organizacją znaną z częstych przypadków relacji homoseksualnych, do której młodzi niemieccy chłopcy musieli przymusowo należeć". Jeżeli wszyscy młodzi chłopcy musieli do niej należeć, oczywiste jest, iż znajdowali się w niej także homoseksualiści. Trudno stwierdzić, co w tym odkryciu jest więc aż tak przełomowego.
Kwestie ewentualnego homoseksualizmu samego Hitlera możemy chyba pominąć. Z dotychczasowych przemyśleń autora może bowiem wynikać, że to właśnie Fuhrer był największym wrogiem nazizmu, który zabraniał kolportowania promujących go gazet oraz zlecał mordy na gejach. Tego rodzaju tezy są oczywiście całkowicie absurdalne. Odniesiemy się jednak jeszcze do twierdzeń zawartych w tekście, według których Żydzi byli represjonowani z powodu swoich homofobicznych przekonań. W rzeczywistości Hitler nienawidził Żydów z powodów prywatno-rodzinnych, obwiniał ich za klęskę Niemiec w I wojnie światowej, oskarżał o knucie oparte na „żydowskim bolszewizmie” i „żydowskim kapitalizmie”. Fuhrer nie akceptował także dobrej sytuacji materialnej wielu żydowskich rodów w trawionych kryzysem gospodarczym powojennych Niemczech. Hitler pisał o tym zarówno w swych książkach, jak i prywatnych notatkach i listach, gdzie o twierdzeniach promowanych przez publicystę Frondy i autorów "Różowej swastyki" nie było ani słowa.
Podsumowując, zarówno artykuł, jak i publikacja, na której został oparty, zawierają bardzo swobodną, ale i szkodliwą interpretację (!) historycznej prawdy. Narracja budowana jest wybiórczo i w znacznie przekłamany, wewnętrznie sprzeczny logicznie sposób.
Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News