Niebezpieczne, antynaukowe porady Jerzego Zięby. Zalecał zwalczanie koronawirusa wstrzykiwaniem żrącej substancji
Autor Maria Wieczorek - 31 Stycznia 2020
Jerzy Zięba znany jest przede wszystkim szerokiemu gronu zwolenników medycyny alternatywnej. Podający się za eksperta ds. zdrowotnych absolwent Wydziału Maszyn Górniczych i Hutniczych AGH promował już m.in. metodę leczenia raka witaminą C oraz powiększania biustu poprzez hipnozę. Niedawno zdecydował się także wypowiedzieć na temat koronawirusa 2019-nCoV, którego jego zdaniem powinno się zwalczać poprzez wstrzykiwanie żrącej substancji.
Jerzy Zięba nie od dziś wywołuje duże kontrowersje, ale przede wszystkim stanowczy sprzeciw polskiego środowiska akademickiego. Twierdzenia samozwańczego guru medycyny alternatywnej niewiele mają bowiem wspólnego z naukowymi, popartymi badaniami faktami. Warto zaznaczyć, że sam Zięba nie posiada wykształcenia pod kątem medycznym. Jest inżynierem, który przez lata imał się różnych profesji - pracował jako elektryk, kucharz, czy nawet nurek. Ostatecznie przeszedł jednak kursy hipnoterapii, które jego zdaniem wystarczą, aby mógł tytułować się certyfikowanym ekspertem ds. leczenia chorób wszelkich.
Najgłośniej o Ziębie zrobiło się z powodu pomysłów leczenia nowotworów poprzez podawanie dożylnie wysokich dawek witaminy C. Ze schizofrenią sugeruje radzić sobie witaminą B3, jest zażartym przeciwnikiem szczepionek, GMO oraz... Wi-Fi. Twierdzi też, że powiększenie piersi nie musi odbywać się poprzez operację, gdyż wystarczy do tego odpowiednia hipnoterapia. Kiedy więc na świecie zrobiło się głośno o koronawirusie 2019-nCoV z chińskiego Wuhan, podający się za medyka inżynier przedstawił swój plan na wyleczenie zarażonych.
Jerzy Zięba o koronawirusie
Zięba twierdził, że udanie się z objawami choroby do lekarza nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż eksperci nie są w stanie odpowiednio jej wyleczyć. Wśród naturalnych metod na wyzdrowienie wymieniał więc między innymi gorące kąpiele, mające znacznie podnieść temperaturę ciała. Wśród licznych, antynaukowych metod wyliczył też dożylne podanie 35-procentowego roztworu perhydrolu. Warto jednak zaznaczyć, że rzeczony roztwór jest silnie żrący dla żywych tkanek. Kiedy zetknie się ze skórą, zostawia na niej martwicze plamy o białej barwie.
W przemyśle perhydrolu używa się między innymi do produkcji barwników, czyszczenia narzędzi, a kiedyś stosowano go także jako rozjaśniacz do włosów. Sam nadtlenek wodoru po reakcji z nadmanganianem potasu może być za to wykorzystywany do napędu silników rakietowych. Roztwór zdecydowanie nie jest więc bezpieczny dla człowieka nawet w sytuacji jego zetknięcia z ciałem. Jeszcze gorsze skutki przynosi oczywiście ewentualne podanie go dożylnie. Teorie Zięby okazują się więc często nie tylko antynaukowe, ale przede wszystkim groźne dla tych, którzy chcą wypróbować je (dosłownie) na własnej skórze.
NAJLEPSZE DZIŚ:
- Media zastanawiały się, czy papież Franciszek jest fanem metalu. Powód? Fotomontaż
- Wybrano Biologiczną Bzdurę Roku 2019. Opinia byłej premier wygrała głosowanie z gigantyczną przewagą
- Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała w swojej historii ponad miliard złotych. Kiedy padały rekordy?