Tradycja jedzenia karpia pochodzi z PRL-u? Popularna teoria nie jest w pełni prawdziwa
Karp na stole świątecznym nie jest jedynie pomysłem rodem z PRL-u. Historia tej ryby na naszych stołach sięga bowiem dużo dalej i głębiej. Co ciekawe, jadano ją tutaj bowiem już od średniowiecza.
Karp to słodkowodna ryba, kojarząca się niemal wszystkim z Bożym Narodzeniem. Ma swoje grono zwolenników i niemal tak samo liczne grono przeciwników. Pamięta też czasy powszechnych niedoborów okresu Polski Ludowej. Ówczesne władze pragneły uspokoić bowiem nastroje społeczne możliwością zakupu tej właśnie ryby na świąteczny stół. To z tego powodu stawy hodowlane zapełniły się karpiami.
Warto jednak zaznaczyć, że już w średniowieczu postne dni były okazją do podobnego wzbogacenia jadłospisu. Pierwsze hodowle karpi w Polsce zostały założone przez zakon Cystersów Czeskich.
Karp w Polsce ma bogatą historię
W wieku XVI, jednym z najlepszych okresów rozwoju Rzeczpospolitej powszechna była hodowla karpia dla celów handlowych. W ilości stawów i produkcji tej ryby prześcigali nas tylko Czesi. Niektóre dawne przedsięwzięcia w tym zakresie przetrwały do dziś - to Milcz i Zator znane są z produkcji karpia. Wraz ze spadkiem pozycji Polski na arenie międzynarodowej, spadła produkcja popularnej ryby. Dopiero w okolicach 1880 r. niejaki Adolf Gasch dokonał przełomu w kwestii karpia na naszych ziemiach. Stworzył on bowiem nowy gatunek popularnej ryby z mniejszą głową i większym tułowiem, co oznaczała wysoką zawartość mięsa, wygrywając w ten sposób zawody w Berlinie. W okolicach XX wieku karp był popularną potrawą w tradycji polskich Żydów.
Skąd wzieła się dzisiejsza uniwersalność tej ryby? Po II wojnie światowej minister przemysłu Hilary Minc, odpowiedzialny za wprowadzenie w Polsce zmian gospodarczych, wpadł na pomysł, aby przy braku innych towarów to właśnie hodowany w stawach karp zagościł na polskich stołach. Niestety realia pozwalały na podobne polepszenie nastrojów społecznych tyko z okazji świąt, których symbolem była właśnie możliwość kupna niecodziennej w tamtych czasach potrawy. Stąd właśnie tradycja przynoszenia (w tamtym czasie z zakładu pracy) żywej ryby do domu. Aktualnie wiele organizacji stara się wyplenić tradycję sprzedaży żywych karpi, które cierpią podczas transportu.
Najlepsze dziś:
- 'Franciszek Pieczka nie żyje'? 91-letni aktor kultowych filmów z PRL ofiarą ohydnego fake newsa
- Możesz stracić duże pieniądze. W trwający Cyber Monday na OLX roi się od naciągaczy
- Gwiazda muzyki pop zachwala picie moczu. Czy naprawdę jest korzystne dla zdrowia?
Źródło: newsweek.pl, wp.pl
Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News