Matka małej Madzi z Sosnowca miała niemal paść ofiarą linczu w więzieniu. Służba Więzienna odpowiedziała na medialne doniesienia
Autor Michalina Kobla - 8 Maja 2019
Katarzyna W., znana krajowej opinii publicznej jako matka małej Madzi z Sosnowca, została skazana na karę pozbawienia wolności za zabójstwo swojej kilkumiesięcznej córki. Dziennikarze "Super Expressu" poinformowali, że kobieta miała prawie paść ofiarą linczu, dlatego też w trybie pilnym przeniesiono ją do innego zakładu karnego. Przedstawiciele Służby Więziennej zdementowali dużą część medialnych doniesień.
Katarzyna W. trafiła na czas odbywania swej kary do więzienia dla kobiet w Krzywańcu. Jak donosił "Super Express", miała dostać osobną celę, aby skutecznie oddzielić ją od innych więźniarek. Dlaczego?
- Współwięźniarki cały czas kombinowały, jak się do niej dobrać. Nie musiały jej 'rozmazywać', czyli ustalać jak wygląda i za co siedzi, bo doskonale wiedziały to z mediów. Kwestią czasu było, kiedy ją dorwą i ukarzą po swojemu - powiedział dla tabloidu anonimowy rozmówca.
Dziennikarze medium przekazali, że z powodu remontu więzienia w Krzywańcu bezpieczeństwo W. było poważnie zagrożone, przez co została pilnie przeniesiona do Lublińca. Sprawy nie chciał komentować rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Krzywańcu, gdyż "nie wolno mu udzielać żadnych informacji na temat osób osadzonych".
Służba Więzienna dementuje doniesienia "Super Expressu"
Jako że tematem zajęły się także inne redakcje, na szybką reakcję zdecydowali się przedstawiciele Służby Więziennej. Jak przekazała "Faktowi" rzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska, odbywająca karę "nie została przetransportowana z Zakładu Karnego Krzywaniec w trybie pilnym". Twierdzi również, że nie miało dochodzić do żadnych ataków na jej osobę.
- Z uwagi na medialny charakter sprawy, podczas pobytu osadzonej w zakładach karnych objęta jest szczególnym nadzorem funkcjonariuszy Służby Więziennej tak, by zapewnić jej bezpieczeństwo i to jest i było zapewnione - powiedziała Krakowska, dodając także, iż W. nie miała wcale do dyspozycji jednoosobowej celi.
- Mieszkała w wieloosobowej celi i nie skarżyła się na warunki - przekazała stanowczo rzeczniczka, odnosząc się do doniesień "Super Expressu", powielone następnie przez szereg kolejnych mediów.
Poza tym ppłk Krakowska zaznaczyła, iż domaga się sprostowania wieści przekazanych przez tabloid. Jak zaznaczyła, "w przypadku braku sprostowania nieprawdziwych informacji zawartych w ww. tekście lub powielania ich w innych mediach, podejmie kroki prawne mające na celu ochronę dobrego imienia formacji".
Następny artykuł