Jak sprawdza się polityka “zero tolerancji”? Rekordowa liczba mandatów w weekend
Ponad dziesięciokrotnie wzrosła dzienna liczba mandatów za brak maseczek w porównaniu do ubiegłego tygodnia, kiedy jeszcze w całym państwie nie obowiązywały strefy żółte. W ostatni weekend policjanci w całym kraju wystawili blisko 11 tysięcy mandatów w związku z brakiem maseczek – podaje RMF FM.
W ciągu ostatniej soboty i niedzieli policjanci wystawili 10 779 mandatów za brak maseczki: blisko 4800 w sobotę i niemal 6 tys. w niedzielę. Po raz pierwszy liczba wystawionych mandatów była wyższa niż liczba pouczeń, która w weekend wyniosła 10 171.
Funkcjonariusze skierowali z kolei do sądów 3 143 wnioski o ukaranie tych, którzy mandatów nie przyjęli.
Odmowa przyjęcia mandatu a konsekwencje
Przypomnijmy, że dotychczas sądy miały w zwyczaju orzekać na korzyść tych, którzy odmówili przyjęcia mandatów. Wszystko dlatego, że zapis ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi dotyczy wyłącznie "osób chorych i podejrzanych o zachorowanie".
Dla lepszego zrozumienia problemu, przyjrzyjmy się sprawie, która miała miejsce w Kościanie (wielkopolskie). Sąd odmówił ukarania mężczyzny, który w środku epidemii koronawirusa jechał rowerem bez maseczki i – teoretycznie – złamał zakaz poruszania się.
Pan Sebastian 19 kwietnia wybrał się wraz z rodziną na rowerową przejażdżkę, ale zatrzymali go policjanci. Mężczyzna nie przyjął mandatu w kwocie 500 zł za brak maseczki – opisywała "Gazeta Wyborcza".
Nie przegap żadnego tekstu. Obserwuj AntyFAKE.pl w Google News
Policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie pana Sebastiana, lecz sąd odmówił wszczęcia postępowania.
Sędzia Agnieszka Olszewska stwierdziła, że zakaz przemieszczania się wprowadzono bezprawnie. Tłumaczyła, że ustawa o zapobieganiu chorobom zakaźnym pozwala, poprzez rozporządzenie, co najwyżej na ograniczenie obywatelom sposobu przemieszczania się, ale nie na jego całkowite zakazanie.
Agnieszka Olszewska powołała się także na Konstytucję RP, w której znajdziemy zapis o wolności poruszania się, którą, owszem, można ograniczyć, jednak tylko poprzez odpowiednią ustawę, nie zaś rozporządzenie.
Jeśli chodzi natomiast o nakaz zakrywania ust i nosa, to sędzia wytłumaczyła, że można wprowadzić "obowiązek stosowania środków profilaktycznych", ale jedynie przez "osoby chore i podejrzane o zachorowanie".
Tymczasem nakaz miał powszechny charakter, a więc sąd uznał go za nielegalny. "Brak jest podstaw pozwalających na tak daleko idącą ingerencję w prawa i wolności jednostki" – uzasadniła Agnieszka Olszewska.
Dodajmy, że policja podpierała się art. 54 Kodeksu wykroczeń, który jest poświęcony naruszeniu "przepisów porządkowych". Wspomniane przepisy dotyczą zagwarantowania porządku i spokoju w miejscach publicznych, podczas gdy rozporządzenie miało na celu ochronę zdrowia i życia ludzi.
DZISIAJ GRZEJE:
- Będzie stan wyjątkowy? Ważny członek Sejmu zabrał głos
- Trump rozsierdził Twittera. Wystarczył jeden wpis o Covid-19
Sytuacja wyglądałaby zapewne zgoła inaczej, gdyby rząd wprowadził stan wyjątkowy, który uzasadnia obowiązek zasłaniania przez wszystkich ust i nosa.
Źródło: RMF FM
Foto: Jakub Kaminski / East News