Edukacja seksualna w polskich szkołach. Trafiliście na tę grafikę? Mogliście dać się oszukać
Edukacja seksualna w ostatnim czasie prowokuje wśród internautów ogromne emocje. Coraz większą popularność na Facebooku zdobywa więc grafika, która ma być rzekomo częścią publikacji polecanej dla uczniów polskich szkół podstawowych. Jako że wielu rodziców jest oburzonych promowanymi przez nią treściami, postanowiliśmy zweryfikować sprawę. W rzeczywistości strona uwieczniona na fotografii nie jest wcale fragmentem polecanej przez ministerstwo publikacji. Pochodzi z "Małej książki o miłości" autorstwa Pernilli Stalfelt.
Edukacja seksualna w polskiej szkole miałaby opierać się na publikacji, która wzbudziła tak ogromne emocje? Według niektórych tak. Opisywana grafika najpierw pojawiła się bowiem na kilku grupach parentingowych, a później także na różnego rodzaju stronach na Facebooku. Zazwyczaj towarzyszył jej podobny opis, który informował, że uwiecznione na zdjęciu strony pochodzą z podręcznika dla uczniów IV klasy szkoły podstawowej. Jego wprowadzenie miało być skutkiem decyzji minister Anny Zalewskiej, będącej obecnie deputowaną do Parlamentu Europejskiego.
Co dokładnie zobaczyć możemy w wybranym fragmencie publikacji? Między innymi grafiki ukazujące męskie i kobiece genitalia, przekrój stosunku seksualnego oraz dość lakoniczne informacje na temat zapłodnienia. Wczytując się w komentarze, zauważamy, że sposób przekazania podobnej wiedzy zbulwersował wielu rodziców, którzy szybko w niezwykle krytyczny sposób zaczęli odnosić się do pomysłu edukacji seksualnej w polskich szkołach. W tym miejscu zauważyć jednak należy, iż grafiki nie pochodzą wcale z polecanych przez MEN podręczników do przyrody, biologii, ani też wspomnianej edukacji seksualnej.
Edukacja seksualna w polskich szkołach miałaby wyglądać inaczej
Kiedy sprawa po raz pierwszy zaczęła zdobywać popularność (obecnie powraca falami, szczególnie podczas szczytowych momentów debaty na temat wprowadzania edukacji seksualnej do krajowych szkół), skomentowała ją przedstawicielka resortu. Rzeczniczka Anna Ostrowska wydała oświadczenie, w którym czytamy:
"Informuję, że publikacja „Mała książka o miłości” autorstwa Pernilli Stalfelt nie jest podręcznikiem szkolnym dopuszczonym do użytku szkolnego przez Ministra Edukacji Narodowej. Książka ta nie jest ani podręcznikiem do biologii, ani podręcznikiem do przyrody. Nazywanie tej publikacji podręcznikiem jest błędne. Łączenie wspomnianej książki z Ministerstwem Edukacji Narodowej oraz Ministrem Edukacji Narodowej jest nieuprawnione."
Ostrowska zaznaczyła też, że aby stać się polecanym podręcznikiem, publikacja "musi być zgodna z obowiązującą podstawą programową, a także przejść określoną procedurę administracyjną". "Mała książka o miłości" nie ma takiej rekomendacji. Poza tym - gdyby nawet została dopuszczona do użytku w placówkach edukacyjnych - jest przeznaczona dla dzieci w wieku od 4 do 7 lat, więc i tak nie byłaby używana przez uczniów uczęszczających do IV klasy. To także z tego powodu stosowany przez autorkę język (np. "siusiak", "dziurka") ma być maksymalnie uproszczony.