Kuchciński rezygnuje. Tłumaczenia obozu władzy noszą znamiona manipulacji informacjami?
Autor Michalina Kobla - 8 Sierpnia 2019
Marek Kuchciński przekazał oficjalnie, że w piątek złoży dymisję ze stanowiska marszałka Sejmu. Decyzja polityka była następstwem wybuchu afery samolotowej, w której światło dzienne ujrzały szczegóły lotów działacza z rodziną maszynami rządowymi, ale także jego nieścisłych tłumaczeń. Sprawa bez wątpienia udowadnia, że nacisk mediów oraz opinii publicznej ma duży wpływ na postawę rządzących.
Marek Kuchciński oraz Jarosław Kaczyński pojawili się dziś na konferencji prasowej, zorganizowanej w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Jako pierwszy głos zabrał marszałek, który po raz kolejny podkreślił, iż swoimi lotami nie złamał prawa, jednak w piątek i tak poda się do dymisji. Później wypowiedział się prezes partii rządzącej, wtórujący Kuchcińskiemu w twierdzeniach o działaniu zgodnie z przepisami.
Ostatecznie Jarosław Kaczyński przyznał jednak, że bieżąca sytuacja jest powodowana naciskami mediów oraz dużej części opinii publicznej. Jednocześnie zaapelował do dziennikarzy o bezstronność oraz obiektywizm, przypominając o liczbie lotów, które odbył w czasie swej kadencji na stanowisku premiera Donald Tusk. Trudno nie zauważyć w tym odbicia piłeczki i odciągania uwagi od tego, co afera samolotowa może jeszcze ujawnić.
Marek Kuchciński odchodzi, afera zostaje
Jak jednak udowodniła dymisja Marka Kuchcińskiego, walka z kłamstwami oraz manipulacjami polityków zdecydowanie ma sens i może doprowadzić do realnych, widocznych zmian na krajowej scenie politycznej. Przypomnijmy bowiem, że afera Kuchcińskiego rozciągnęła się w czasie przede wszystkim z powodu długotrwałego ukrywania niektórych faktów. Chociaż pierwsze doniesienia o lotach marszałka z rodziną trafiły do mediów pod koniec lipca, dopiero na początku tego tygodnia polityk przyznał, że zdarzyła się sytuacja, w której rządową maszyną podróżowała samotnie jego żona. Wciąż nie wiemy więc, czy z czasem na światło dzienne nie będą wychodziły nowe szczegóły sprawy.
Ważnym aspektem mogą bowiem okazać się jeszcze nazwiska działaczy Prawa i Sprawiedliwości, którzy wsiadali na pokład samolotów i śmigłowców razem z Kuchcińskim. Wśród nich był chociażby Stanisław Piotrowicz. Jak twierdził, musiał polecieć samolotem z marszałkiem, gdyż przewoził pilnie zamrożony lek swojej żony. Redaktorzy Dziennik.pl poprosili o weryfikację tej kwestii specjalistę, który stwierdził, iż obecnie specyfiki wydawane są w specjalnych opakowaniach, dzięki czemu najczęściej nie trzeba transportować ich w podobny sposób.
Chociaż marszałek podjął decyzję o dymisji, sprawa na pewno jeszcze się nie zakończyła. Do mediów wciąż docierać będą bardzo pokrętne tłumaczenia obozu władzy. Burzliwa okaże się zapewne także kwestia zwrotu przynajmniej części kwot wydanych na loty. Do tej pory Marek Kuchciński przelał 5 tys. zł na Klinikę Budzik, 10 tys. zł na Caritas Polska (15 tys. za 23 loty!) oraz zadeklarował wpłatę 28 tys. zł na modernizację sił zbrojnych (za lot swojej żony). W sumie daje to 43 tys. zł. Jak za to wynika z obliczeń Onetu, tylko podróże zawarte w opublikowanych ostatnio dokumentach kosztowały budżet ponad 4 mln zł.
Następny artykuł