W Holandii reaktywowano “partię pedofilów”. Tłumaczymy, jak to w ogóle możliwe
Holenderska PNVD (Partia na rzecz Miłości Bliźniego, Wolności i Różnorodności) została zarejestrowana 7 sierpnia 2020 roku. PNVD może wywoływać słuszne oburzenie, ale założono ją zgodnie z holenderskim prawem, a jej siła przebicia jest niemal zerowa.
PNVD powstała pierwotnie w 2006 roku, a tworzą ją trzej zadeklarowani pedofile. Skarbnik partii Ad van den Berg był w 1987 roku skazany na grzywnę i wyrok pozbawienia wolności w zawieszeniu za molestowanie seksualne jedenastolatka.
Legalizacja dziecięcej pornografii i zoofilii
PNVD zaproponowała m.in. zalegalizowanie publicznej nagości i seksu z dziećmi powyżej 12 roku życia.
Co więcej, partia chce, by "prywatne posiadanie wszelkiej pornografii, w tym dziecięcej, było dozwolone", zaś "kontakty seksualne ze zwierzętami stały się ponownie legalne". PNVD postuluje ponadto za legalizacją nekrofilii – pod warunkiem pisemnej zgody osoby, która zmarła.
"Wszyscy ludzie, niezależnie od wieku, w tym dzieci, mają prawo do sprawowania kontroli nad swoim ciałem. Dotyczy to również spraw seksualnych. Każdy może mieć kontakty seksualne za jego zgodą" – brzmi fragment programu partii, która wzbudziła kontrowersje w polskich mediach.
Partia dwukrotnie starała się wziąć udział w wyborach (w 2006 i 2010 roku), ale przed dziesięcioma laty została zakazana. Teraz zaś ją reaktywowano. Negatywne reakcje w Holandii są tak silne, a poparcie dla PNVD niemal zerowe, że pozostanie ona raczej osobliwym tworem bez żadnego społeczno-politycznego znaczenia.
Kim jest założyciel PNVD
Założyciel PNVD to Marthijn Uittenbogaard (pierwszy od lewej na zdjęciu), który został w 2011 roku skazany na karę więzienia za posiadanie fotografii, filmów i pism z dziecięcą pornografią. – To czarny dzień dla swobody wypowiedzi i państwa prawa – oceniał decyzję sądu mężczyzna.
Z kolei w tym roku Marthijn Uittenbogaard, powodowany strachem, wycofał się z życia partii. Policja przepuściła na jego dom nalot, a partner założyciela PNVD został zatrzymany pod zarzutem "czynności przygotowawczych pod seksualne wykorzystywanie dzieci".
Dlaczego PNVD ma prawo istnieć
Jak to w ogóle możliwe, że PNVD istnieje? Otóż w Holandii, zgodnie z prawem, rząd nie ma wpływu na nowo powstałe partie polityczne ani ich programy. Aby założyć partię, wystarczy spełnić minimalne wymogi formalne.
PNVD działa obecnie jako organizacja polityczna i, przynajmniej na razie, nie może startować w wyborach.
Dotychczas PNVD bezskutecznie starała się o start w wyborach. Partia nigdy nie zebrała wymaganej liczby 580 podpisów, które umożliwiałyby walkę o prawdziwe społeczne poparcie.
Holenderskie prawo mówi jasno, że sposobem na wyłączenie danej partii jest udowodnienie, że jej działalność lub cel jest sprzeczny z porządkiem publicznym. Jak pisze Fakenews.pl:
"Obywatele mają pełną swobodę tworzenia partii politycznych. Prawo to opiera się na konstytucyjnej wolności zrzeszania się. W Holandii nie ma prewencyjnego nadzoru nad partiami politycznymi. Jedynie sąd może, na wniosek prokuratury, stwierdzić, czy należy zakazać zrzeszania się. Zgodnie z kodeksem cywilnym sąd może rozwiązać organizację, której działalność lub cel jest sprzeczny z porządkiem publicznym".
DZISIAJ GRZEJE:
- Oto do jakiej manipulacji posunęli się zwolennicy teorii spiskowych
- Kim jest Lucyna Klein-Klarenbach? Żona prezentera TVP Info zarobi ok. 100 tys. zł w państwowej spółce
Warto podkreślić, że Holendrzy zbierają podpisy pod petycją, w której postulują o zdelegalizowanie PNVD. Zebrano już blisko 700 tys. podpisów.
Dodajmy, że Holandia zasłynęła już z innych kontrowersyjnych partii politycznych, czego przykładem jest Rapaille Partij założona przez bezdomnego, który obiecywał wszystkim darmowe drinki, czy Partia Przyszłości, która dążyła m.in. do zezwolenia kobietom na chodzenie topless.
Źródło: AntyFAKE.pl, Fakenews.pl
Foto: Wikimedia.org