Minister edukacji: WHO myliła się w kwestii maseczek. Prawda?
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski zabrał głos w kwestii rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
Polityk stwierdził, że nie ma zagrożenia dla uczniów i nawiązał m.in. do noszenia maseczek. Przekonywał w programie “Jeden na jeden” TVN24, że w tej kwestii myliło się WHO, co jest zgodne z prawdą – wykazała weryfikacja AntyFAKE.pl.
Minister powiedział, że wyjazdy na kolonie czy udział w egzaminach gimnazjalnych i maturalnych nie spowodowały masowych zachorowań wśród dzieci i młodzieży. Jego zdaniem to sygnał, że powrót do szkół będzie bezpieczny.
Koronawirus a dzieci
Dariusz Piontkowski zwrócił uwagę, że – choć WHO kilka dni temu zaleciła, by dzieci powyżej 12 roku życia nosiły maseczki – opinie na temat zakażeń są bardzo różne.
Zauważył, że doświadczenia krajów europejskich zdają się potwierdzać, że dzieci nie są poważnym przekaźnikiem koronawirusa. Dodawał, że WHO też się myliła, odradzając początkowo w ogóle noszenie maseczek.
WHO a maseczki
Przypomnijmy, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, wraz z pojawieniem się epidemii koronawirusa, WHO zmieniało zdanie na temat zasłaniania ust i nosa.
Ministerstwo Zdrowia jeszcze przed nastaniem w Polsce epidemii zapewniało, że noszenie maseczek nie jest konieczne, a także, że nie uchroni ono nas przed zakażeniem.
Taki argument pojawił się również w połowie lutego, gdy rosła liczba chorych na koronawirusa we Włoszech, gdzie Polacy spędzali ferie zimowe.
Ministerstwo zdrowia, kierując się wytycznymi WHO, zalecało, by maseczki nosiły osoby chore na koronawirusa, a także ci, którzy mają podejrzenie infekcji lub objawy, takie jak kaszel czy kichanie, bądź opiekują się chorymi na COVID-19 albo osobami z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
Łukasz Szumowski, były minister zdrowia, mówił w kwietniu na antenie radia RMF FM, że maseczki nie pomagają.
– One nie pomagają (śmiech). One nie zabezpieczają przed wirusem, one nie zabezpieczają przed zachorowaniem – twierdził Łukasz Szumowski. Argumentował, że ani eksperci, ani WHO nie zalecają noszenia maseczek.
WHO zmieniło jednak w czerwcu zdanie na temat maseczek, zalecając ich masowe stosowanie.
Organizacja zaleciła zasłanianie ust i nosa w zatłoczonych miejscach publicznych, tak by przeciwdziałać nowym infekcjom. Zalecenie odnosiło się także do wszystkich innych miejsc, w których trudno o zachowanie dystansu, jak np. transport publiczny.
Jakie maseczki zapewniają najlepszą ochronę
Dodajmy, że prof. Bolesław Samoliński, specjalista zdrowia publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ocenił, że nie wszystkie maseczki są tak samo skuteczne. Ekspert powoływał się na dane opublikowane przez czasopismo medyczne "The Lancet".
Prof. Bolesław Samoliński wyjaśnił w rozmowie z Pulsem Medycyny, że najlepszą ochronę dają maseczki typu FP2 i FP3 z wymiennymi wkładami, które przepuszczają tylko 3 proc. aerozolu. Podkreślił, że tego typu osłonę powinny nosić zwłaszcza osoby starsze, z nadciśnieniem, nowotworami, cukrzycą.
Specjalista przybliżył, że około 60 proc. skuteczności zapewniają zaś maseczki chirurgiczne, które chronią w bezpośrednim kontakcie z aerozolem wirusowym czy bakteryjnym. Najmniejszą ochronę przed wirusami dają z kolei maski wykonane z bawełny.
DZISIAJ GRZEJE:
- Kontrowersyjny cytat o “małoletnich zwyrodnialcach”. Czy to słowa abp. Józefa Michalika?
- Minister środowiska podał fałszywy tweet, by pokazać, że ma rację
Jeśli chodzi natomiast o osłonę twarzy z pleksi (przyłbicę) to zdaniem profesora "nie są one żadną ochroną dróg oddechowych, ponieważ nie posiadają filtra powietrza wydychanego i wdychanego".
Źródło: AntyFAKE.pl
Foto: Jan Bielecki / East News