Misiewicz podziękował RPO. Wcześniej prorządowe media oskarżały go o polityczną stronniczość
Autor Michalina Kobla - 19 Lipca 2019
Kiedy RPO zajął stanowisko w sprawie zatrzymania mężczyzny oskarżanego o zabicie 10-letniej Kristiny, wiele prawicowych, konserwatywnych, czy też po prostu prorządowych mediów oskarżało go o stronniczość. Jak twierdzono, Adam Bodnar miał pomagać jedynie tym, którzy w żaden sposób nie byli związani z obozem Prawa i Sprawiedliwości. Co ciekawe, za wsparcie podziękował mu jednak w wywiadzie dla Onetu Bartłomiej Misiewicz.
Po zatrzymaniu Jakuba A., który miał zamordować 10-letnią Kristinę z Mrowin, Rzecznik Praw Obywatelskich skomentował sposób działania służb w bardzo negatywny sposób. Natychmiast na Bodnara wylała się więc fala krytyki, szczególnie ze strony prawicowych publicystów. W konserwatywno-liberalnym portalu Najwyższy Czas! pisano, że "jest aktywnym rzecznikiem, ale tylko dla swojego lewackiego środowiska". Wojciech Wybranowski stwierdził za to dla Do Rzeczy, że RPO jest "zakładnikiem swojego lewicowego środowiska", który "realizuje jego interesy". Podobne opinie można było usłyszeć także między innymi w programie "Studio Polska" na antenie TVP Info, gdzie znaczna część uczestników przekonywała, że Bodnar stanął w obronie A. z powodu swojej niechęci wobec Prawa i Sprawiedliwości. Po prawej stronie internetu podobne opinie mnożyły się w naprawdę ekspresowym tempie.
Co ciekawe, stanowczą odpowiedzią na oskarżenia prorządowych środowisk, a w tym dziennikarzy i publicystów, mogą być najnowsze słowa Bartłomieja Misiewicza. Przypomnijmy, że w latach 2015–2017 pozostawał on szefem gabinetu politycznego oraz rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony Narodowej, wówczas pod kierownictwem Antoniego Macierewicza. Sam był członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2010 roku (do roku 2017), został odznaczony Złotym Medalem „Za zasługi dla obronności kraju” i otrzymywał wsparcie od ojca Tadeusza Rydzyka, który stanął w jego obronie między innymi wtedy, gdy trafił do aresztu. Nie można więc nie zauważyć, że był ważną i zaskakująco wręcz wpływową postacią w obozie rządzącym.
Misiewicz został zatrzymany 28 stycznia 2019 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Areszt opuścił w czerwcu tego roku, jednak jego problemy na tym oczywiście się nie skończyły. W pierwszym po wyjściu na wolność wywiadzie dla Onetu działacz wyznał, że chociaż przez lata był postacią blisko związaną z Prawem i Sprawiedliwością, kiedy potrzebował pomocy w walce o swe prawa, w jego obronie stanął właśnie Adam Bodnar.
"(...) Chciałbym bardzo podziękować zespołowi Rzecznika Praw Obywatelskich. Ponadpolitycznie stanął w obronie moich podstawowych praw konstytucyjnych. (...) Prokuratura do ostatniego momentu robiła wszystko, aby uniemożliwić mi opuszczenie aresztu, mimo decyzji sądu. Doszło wręcz do bezprecedensowej sytuacji: przez pewien czas stosowano wobec mnie zarówno areszt, jak i poręczenie majątkowe. Mój tata wpłacił wymaganą, decyzją sądu, kaucję 100 tys. zł, a prokurator odmawiał mojego zwolnienia z aresztu. To było niezgodne z prawem. Rzecznik Praw Obywatelskich objął to śledztwo swego rodzaju kuratelą. Zainterweniował. Bez jego pomocy i bez wsparcia moich prawników zapewne nie byłbym dziś na wolności. (...) Jestem wdzięczny, że RPO potraktował mnie jak normalnego obywatela, którego prawa są, delikatnie rzecz mówiąc, naginane."
Oczywiście, można twierdzić, że PiS po aresztowaniu całkowicie odwróciło się od Misiewicza, więc nie był już człowiekiem związanym z obozem władzy. Warto jednak pamiętać, że po stronie działacza pozostał na przykład wspomniany już ojciec Rydzyk, który tuż po aresztowaniu wystosował poręczenie osobiste, niezmiennie przedstawiając byłego rzecznika MON w doskonałym świetle. Jego związkom z władzami trudno jest za to zaprzeczyć.
Następny artykuł