Sprawa zakazu wypowiedzi dla dziennikarza TVP powraca. Zaczęło się od feralnego wywiadu z prezesem PiS
13 maja w programie "Pytanie na śniadanie", który jest emitowany na antenie TVP, Michał Olszański oraz Monika Zamachowska przeprowadzili wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Później dziennikarz stacji opowiedział o tym doświadczeniu dla naTemat, za co miał na siebie sprowadzić zakaz wypowiadania się w mediach. Jako że w sprawie zainterweniował Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, głos zabrał także Jacek Kurski, który wszystkiemu zaprzeczył.
Po głośnej wizycie Jarosława Kaczyńskiego w "Pytaniu na śniadanie", gdzie pytano go przede wszystkim o kwestie prywatne, na Michała Olszańskiego oraz Monikę Zamachowską spadła spora krytyka ze strony widzów. Później sam dziennikarz przyznał więc w rozmowie z naTemat, że "znając cechy prezesa Kaczyńskiego, wydawało mu się, że pomysł jego PR-owców na to, by w ten sposób ocieplać jego wizerunek, nie jest do końca trafiony". Wkrótce po opublikowaniu tego wywiadu z Olszańskim w sieci portal Wirtualnemedia.pl poinformował, że prezenter miał zostać ukarany przez kierownictwo TVP zakazem wypowiadania się w mediach. Zastanawiano się także nawet nad zawieszeniem go w obowiązkach prowadzącego popularnego programu śniadaniowego.
Prezes TVP zaprzeczył medialnym doniesieniom
Ostatecznie w sprawie zdecydował się zainterweniować Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który ocenił działania przełożonych Olszańskiego bardzo negatywnie. Jak stwierdził, zakaz naruszał wolność słowa oraz rozpowszechniania informacji, będące przysługującym każdemu obywatelowi prawem konstytucyjnym. Na te uwagi zareagował ostatecznie Jacek Kurski. Zapewnił, że TVP przestrzega prawa i nie stosuje wobec dziennikarzy cenzury prewencyjnej. Stwierdził także, iż "bezpodstawne i tendencyjne twierdzenia upolityczniają i narażają na szwank" autorytet urzędu RPO.
"Redaktor Michał Olszański związany był po prostu z TVP umową cywilnoprawną, która przewiduje zachowanie w poufności informacji uzyskanych w związku z realizacją umowy, a mogących naruszyć interes programowy, ekonomiczny lub dobre imię TVP. Plotkarskie przedstawienie przez niego kulisów rozmowy z prezesem Kaczyńskim, wraz z subiektywnymi i nieuprawnionymi komentarzami, mogło doprowadzić do naruszenia interesów TVP. Mimo to TVP nie wydała żadnego zakazu - a jedynie przypomniała dziennikarzowi zasady, na jakich odbywa się współpraca pomiędzy stronami."
Oficjalnie, według twierdzeń Kurskiego, Olszański miał więc nie otrzymać zakazu. Należy jednak pamiętać, iż gdy dziennikarz sam ujawnił, że "od kierownictwa "Pytania na śniadanie" dostał ustny zakaz rozmawiania z jakimikolwiek mediami", prezes TVP odmawiał komentarza w sprawie. Po dwóch miesiącach, dość niespodziewanie, zdobył się jednak na otwartość.