Dziennikarz TVP podał zmanipulowaną informację. Nagranie, które opublikował, niebezpiecznie wprowadza w błąd
TVP wybrało na jedną ze swych twarzy Jacka Łęskiego, znanego z programów "Studio Polska" oraz "Alarm!". Dziennikarz udostępnił na swym profilu na Twitterze nagranie, które opisał w całkowicie nieprawdziwy sposób. Podobne zabiegi mogą za to okazywać się społecznie niebezpieczne.
TVP rozpoczęła współpracę z Jackiem Łęskim już wiele lat temu. Dziennikarz mógł więc wewnątrz stacji spełniać się w naprawdę różnych rolach. Dziś zajmuje się przede wszystkim prowadzeniem programów "Studio Polska" (u boku Magdaleny Ogórek) oraz "Alarm!". Nikogo nie powinno dziwić, że praca dla publicznego nadawcy umożliwiła Łęskiemu zgromadzenie wokół siebie dużej grupy fanów.
TVP: Dziennikarz udostępnił film ze zmanipulowanym podpisem
Na Twitterze, gdzie jego konto obserwuje ponad 11 tys. osób, dziennikarz udostępnił 5 listopada kontrowersyjny filmik. Widzimy na nim grupę agresywnych ludzi, którzy idąc ulicami miasta niszczą miejskie ozdoby i głośno pokrzykują. Nagranie zostało także dodatkowo zmodyfikowane dźwiękowo, aby wywoływać w widzach większe emocje. Łęski podał filmik dalej z profilu internauty, który podpisał go:
"Wczoraj wieczorem w Monachium. Dostałem od kolegi. Tego nie pokaże TV."
Sam dziennikarz nie powstrzymał się za to w swoim komentarzu przed gorzką ironią. Napisał bowiem:
"W Monachium już przygotowania do Świat Bożego Narodzenia i Sylwestra? Nie za wcześnie trochę?"
Jak się ostatecznie okazało, filmik nie powstał w tym miesiącu w Niemczech. W rzeczywistości nakręcono go we Florencji, gdzie w marcu 2018 roku doszło do protestów, w których wzięli udział zarówno imigranci z krajów afrykańskich, jak i Włosi. Manifestacje odbyły się po tym, jak obywatel Włoch zastrzelił na ulicy drobnego sprzedawcę pochodzącego z Senegalu. Pokazane na nagraniu sytuacje miały miejsce po oficjalnym zgromadzeniu w sprzeciwie rasizmowi oraz działaniom antyimigranckiego ugrupowania w tej napiętej sytuacji.
Jacek Łęski podał nagranie dalej bez weryfikacji i zauważył swój błąd dopiero po tym, jak upomniał go inny internauta, związany zresztą zawodowo z TVP. Nie przeprosił za udostępnienie fake newsa, ani też nie zdecydował się go usunąć. Napisał jedynie:
"Dzięki za info. Ale i tak w głowę zachodzę, co w tym czasie robiła miejscowa policja? Może mieli akurat przerwę na drzemkę?"
Przypominamy, że podawanie dalej podobnych, zmanipulowanych informacji może okazywać się wyjątkowo szkodliwe społecznie. Kiedy robią to osoby, które cieszą się wyjątkowym zaufaniem, czy nawet autorytetem fanów, wzmaganie się negatywnych nastrojów przeciw konkretnym grupom jest bowiem jeszcze bardziej prawdopodobne.
Źródło:Twitter, Reuters
Następny artykułNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj antyfake.pl na: Google News