Portal informacyjny ogłosił, że Wojciech Cejrowski odkrył światowy spisek. Ujawniamy, jaka jest prawda
Autor Michalina Kobla - 8 Kwietnia 2019
Wojciech Cejrowski miał zdaniem redaktorów jednego z portali informacyjnych odkryć wielki, światowy spisek. Jak się jednak okazało, o opisanych przez niego informacjach dziennikarze donoszą już od kilku lat, a budząca emocje sprawa została już w rzeczywistości odarta z tajemniczej rzekomo aury przez oficjalne źródło.
Wojciech Cejrowski w ostatnim czasie zdecydował się opublikować na swym koncie na Facebooku specyficzne zdjęcie z Google Maps. Chociaż w rzeczywistości kościół, który został uwieczniony na fotografii, posiada na swym szczycie krzyż, na obrazie w wyszukiwarce go zabrakło. Spotkało się to oczywiście z ogromną krytyką ze strony podróżnika oraz jego zwolenników.
- CENZURA MYŚLI - dzieje się na wielu poziomach. Kilka wielkich firm stanowi największe zagrożenie, bo zmonopolizowały obieg informacji, a nie można im nic zrobić, bo prywatne - napisał Cejrowski, bardzo negatywnie odnosząc się do zaobserwowanego przez siebie zjawiska.
Wojciech Cejrowski nie odkrył "światowego spisku"
Właśnie w tym kontekście w serwisie Inna Polityka ukazał się tekst pod tytułem "Szokujące! Znany dziennikarz odkrył światowy spisek. Zobacz, co chcą przed nami ukryć". Redaktorzy portalu stwierdzili, że to Cejrowski jako pierwszy zauważył, iż w Google Maps brakuje miejscami symboli religijnych. Jest to jednak nieprawdziwa informacja. Doniesienia o tym zjawisku pojawiły się w polskich mediach już w 2017 roku, więc jest to wieść stosunkowo rozpowszechniona i znana.
Poza tym nazwanie sytuacji spiskiem stoi w sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem przedstawicieli firmy Google w sprawie. Współpracujący z gigantem Piotr Zalewski przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, iż zdaje sobie sprawę z występowania problemu, który jest według jego narracji techniczną pomyłką.
- Przepraszamy, wynika to z błędu w naszym automatycznym mechanizmie modelowania budynków 3D i dotyczy elementów obiektów słabo widocznych na zdjęciach lotniczych. Pracujemy nad rozwiązaniem tego problemu - przekazał Zalewski mediom w oficjalnym komunikacie.
Jak się więc okazuje, Cejrowski nie odkrył wcale żadnego spisku. Jeżeli ktokolwiek chciałby nawet doszukiwać się celowości w stwarzaniu przez Google wspomnianych problemów technicznych, chociaż trudno na ten moment wierzyć w podobną teorię, podróżnik bez wątpienia nie był pierwszą opisującą sprawę osobą.